Jak być fit podczas wakacji i nie zwariować?
Zazwyczaj okres przed latem jest czasem intensywnej pracy nad sylwetką. Każdy z nas chce dobrze wyglądać w stroju kąpielowym, krótkich spodenkach czy innych zwiewnych ubraniach. Jednak wraz z początkiem ciepłych dni niezależnie od powodzenia naszego „projektu plaża” bardzo często coś zaczyna się psuć.
Jest to albo nasz wygląd, albo samopoczucie, co w późniejszym czasie przekłada się na pogorszenie sylwetki. Zgubne jest tutaj podejście „wszystko albo nic”, czyli pilnujemy perfekcyjnej diety, trzymamy się planu treningowego i jesteśmy chodzącym ideałem fitnesiaka. Wkurzamy się wtedy, że inni jedzą i piją co chcą. Drastyczna zmiana przychodzi wraz z pierwszym drinkiem, kiełbasą, pizzą czy czekoladą. Wtedy zapominamy o wszystkich zasadach jakich się trzymaliśmy. Nasze ciało nie zapomni wyrazić niezadowolenia z takiego zwrotu sytuacji. Odbije się to nie tylko w sylwetce, ale przede wszystkim w samopoczuciu oraz problemach z trawieniem.
Jak spędzić czas wolny, żeby nie katować się dietą i nie zaprzepaścić swojej dotychczasowej pracy?
Wbrew pozorom nie jest to aż takie trudne.
1.Odpowiednie nawodnienie.
Więcej o wodzie pisaliśmy już na naszym blogu. Pozwoli nam ona podczas ciepłych dni zachować zdrowie, energię, a także dostosować ilość spożywanego jedzenia. Nie próbujmy nawadniać się alkoholem. Niech towarzyszy nam on jako miły dodatek. Podstawę powinny stanowić napoje pozbawione cukru, najlepiej wzbogacone w elektrolity.
2.Szukajmy dodatkowej aktywności fizycznej.
Wcale nie musimy rozpisywać planów treningowych na wyjazd, zacięcie szukać siłowni i kupować karnetów. Spacery po plaży, wspólne gry i zabawy z bliskimi, taniec, wejście po schodach na latarnie lub wieżę widokową też wpłyną na nasze zapotrzebowanie kaloryczne. Odkrywanie górskich szlaków oraz próbowanie się w nowych sportach, szczególnie tych bardziej specyficznych dla danego regionu, może być świetnym doświadczeniem. Innym wyjściem jest trening w plenerze z wykorzystaniem infrastruktury lub ukształtowania terenu – pozwoli nam rozwinąć wyobraźnię i znaleźć nietuzinkowe rozwiązania.
3.Jedzmy tyle, ile potrzebujemy.
Jeżeli na wyjeździe mamy dostęp do kuchni, będzie to stosunkowo proste zadanie. Szczególnie jak postawimy na sezonowe warzywa i owoce, a także świeże, lokalne ryby i mięso, jeżeli nasza dieta je zawiera.
Bardziej problematyczne jest jedzenie w restauracjach. Zanim złożymy zamówienie, możemy zapytać obsługi, jak duże są poszczególne dania i dostosować wybór pod swoje zapotrzebowanie. Jeżeli porcja, którą zamówiliśmy mimo wszystko jest dla nas za duża, poprośmy o spakowanie na wynos i zjedzmy resztę w kolejnym posiłku.
4.Największe wyzwanie – All Inclusive.
Jedzenie, napoje słodzone, alkohol… Wszystko bez limitu, pięknie wystawione, pachnące. Chcemy spróbować wszystkiego, najlepiej od razu, w jednym posiłku. Obierzmy plan działania, żeby nie zwariować:
– spokojna głowa, przecież nie jesteśmy w tym miejscu tylko jeden dzień,
– obieramy główny temat posiłku, nie nakładajmy wszystkiego po łyżeczce na talerz. Zrobi się z tego kopiec jedzenia, smaki się przemieszają, zostanie niedosyt i niewiedza, co nam w sumie smakowało,
– tak jak w domu, nakładajmy tyle ile zjemy,
– pijmy dużo wody, korzystajmy z braku limitu. Do smaku możemy wcisnąć sok z dowolnego cytrusa oraz parę listków świeżej mięty,
– nie musimy każdego posiłku zagryzać ciastkami i innymi małymi „grzeszkami”.
Najważniejszą czynnością w celu zachowania zdrowego umysłu i ciała, będzie WRZUCENIE NA LUZ. Naprawdę.
Nawet jak przez tydzień wakacji zaszalejemy za mocno, spokojnie, nie panikujmy. Wrócimy do domu, wdrożymy na nowo zdrowe nawyki, ciało wróci do formy sprzed wyjazdu. Nasz umysł za to wskoczy co najmniej poziom wyżej i da nam siłę do działania.